Civilization - Recenzja gry

Civilization I po polsku na Amidze...jedna z najlepszych gier na ta platforme jaka mialem. W sumie pamietam juz tylko ze bylo to zarabista zabawa, jak sie czlek rozbudowal to jedna tura wszystkimi jednostakmi to 15 minut trwala. Gra sie wtedy wydawala graficznie ciekawa i rozbudowana, no i w sumie chyba jedna z pierwszych gier po polsku. Jedyne co bylo lepsze to Sensible soccer. Inne civy jakos mna nie targnely specjalnie, moze dlatego ze gralem tylkow II, a ona juz miala inna grafe i ogolnie nie podobala mi sie szczegolnie rozgrywka. III to tylko recenzje w CDA czytnalem, a z niej to okladke tego numeru pamietam taki Pysk do polowy okuty w maske przyszlosci...Jak odpalilem I pare miechow temu to sie jednak zaskoczylem, bo uz mi sie tak nie podobala jak kiedys, w sumie nie wiem czemu, bo nigdy w strategiach nie przepadalem za dobra grafika,a i stare gierki zazwyczaj mnie nie odrzucaja.

Ogolnie Civilization to chyba moja ulubiona gra. Jest to jedyna gierka do której wracam często i gram po kilkanaście godzin dziennie. Call to Power było znacznie lepsze od Civilization, lepsze rozwiązania, dłuższa rozgrywka, więcej technologii. Druga część CtP już w ogole mnie zachwyciła, bez wahania kupiłem oryginał za 150 zł. Potem pojawiło się Civ 3 i mimo, że pod względem wielu rozwiązań jest gorsze i uboższe od CtP 2 to jednak jakoś więcej czasu spędzałem przy Civ3. Sam nie wiem skąd bierze się ta magia serii Civilization sygnowajen przez Sida Meiera. W zasadzie w założeniach ta gra nic się nie zmienia, jedynie dodawane coś jest do niej czasem, ale dodatki te tylko trochę grę zmieniają nic poza tym. Może właśnie tu tkwi magnetyzm tej gry, że gdy się gra w Civ 3 a już tym bardziej Civ 4 to wciąż czuć jakby się grało w tę wspaniałą grę Civilization na początku lat 90.

Civ 4 rzeczywiście jest świetna, szkoda tylko, że w późniejszych erach tak potwornie zaczyna zamulać nawet na dobrych kompach. Żałuję tylko jednego, że wciąż wszystko się kończy wraz z wygraniem wyścigu kosmicznego. Bardzo mnie rozczarowało, że po raz czwarty celem gry jest Alpha Centauri. Uważam, że to już jest trochę nudne. W CtP właśnie ten dalszy hipotetyczny rozwój cywilizacji tak mi się podobał, futurystyczne technologie, pomysł z kontaktem z obcymi ( szkoda, że tak mało rozwinięty ). Przez to Civ4 jest dla mnie w pewnym sensie grą chybioną, zmarnowanym potencjałem bo zatrzymanym na poziomie pierwszej części gry. Mimo, że pierwsza część Civilization to gra genialna, jednak oczekiwałbym aby po ponad 15 latach gra jednak trochę się rozwineła, a nie tylko wypiękniała dzięki grafice i otrzymała nowe wątki takie jak kultura czy religia. Bardzo bym się ucieszył gdyby do Civ4 wyszedł dodatek gwarantujący nam dalszą zabawę, oferujący nowe futurystyczne technologie oraz nowy cel jakim np mógłby być kontakt z obcymi, konfrontacja, próba przetrwania takiego kontaktu.

Dwójka była świetna. Była naturalnym rozwinięciem jedynki pod względem rozgrywki, a przy tym miała rewolucyjną (jak na tamte czasy) grafikę. Niestety mam przykre wspomnienia z nią związane. Nie posiadałem jej, więc od czasu do czasu pożyczałem od kumpla, żeby pograć. Gdy pojawiła się "Civ II - próba czasu" kupiłem w ciemno. To była porażka. Pomijam już fakt umieszczenia dwóch alternatywnych światów. W nich, oprócz nazewnictwa i scenografii, nie zmieniono praktycznie nic (a kto woli grać jakimiś aniołami, zamiast Zulusami?). Najgorsze było to, że gra się często wywalała. Po wejściu jednostki na określone pole po prostu lądowałem w Windzie. Jedynym sposobem był save przed każdym ruchem. Zbyt męczące, dlatego do dziś jeśli chcę pograć w Civ II, jestem skazany na łaskę kumpla. CtP, jak dla mnie, było jakieś przekombinowane. Wydaje mi się, że twórcy na siłę chcieli pokazać, iż są lepsi od Sid'a. Civ III to porażka. Już ocena jaką dostała w CDA (gdzieś około 6) dała mi do myślenia. Dlatego najpierw znalazłem wśród znajomych "szczęśliwego nabywcę" i pożyczyłem od niego. Po dwóch dniach wróciłem do dwójki. Czwórki jeszcze nie widziałem. Recenzja w CDA była zachęcająca, ale z demami bywa różnie, a ze znajomych jeszcze nikt się nie skusił na zakup (czekają na polską wersję). Zaś w sprawie osadników- to mój problem w Civilization 1 i 2 polegał na tym, że nawystawiałem mnóstwo tych jednostek i przez dłuższy czas było OK. Ale w końcu coraz więcej czasu spędzałem na wynajdywaniu im, często na siłę, kolejnych zadań. Rzecz w tym, że rozwiązać ich nie bardzo chciałem, bo trudno mi było oszacować, ilu mi będzie potrzebnych później- zaś pracy i sensownych zadań dla takiego tłumu w końcu zaczynało brakować. Public works w Call to Power na początku wydawały mi się nierealistyczne i mniej przemyślane, ale w końcu sie do tego przekonałem.

Jak dotąd, grałem w Civ1, Civ2, Call to Power1 i Call to Power2 ("grałem" oznacza po kilka miesięcy poświęconych każdej z tych gier). I o ile najlepszą subiektywnie (to znaczy, jak na swój czas i swoje nowatorstwo) uważam Civ2, o tyle starając się obiektywnie ocenić, wybieram Call to Power 1. Cywilizacja - gra, która potrafi zawładnąć człowiekiem na kilka tygodni, miesięcy, a czasem i lat. Jej najnowsza osłona jest uwieńczeniem długotrwałego procesu jej doskonalenia. Część IV stała się prawie ideałem (wiem, że prawie robi wielką różnicę, ale nie w tym przypadku:]). Udoskonalono wszystko czego się spodziewałem i teraz można polecić tę grę każdemu kto ma coś z przywódcy i wizjonera. Możemy popraowadzić własną nację do zwycieństwa, do chwały, zapisaćsię w annałach historii. Jest to spełnienie dziecięcych marzeń, mogących wynikać np. z komplesu Prometeusza, ale niewdawajmy się psychologię i podłoże tego pragnienia. Cywilizacja IV to gra, która nie pozwala odejść od komputera dopóki się nie skończy rozgrywki. Symptom "ostatniej tury" powoduje, iż dzień i noc stają się krótsze. Życie przelatuje jak przez palce, ale jednak opłaca się. Satysfakcja ze zwycięstwa jest tak ogromna, że nie może jej dorównać żadna inna gra. Nawet tak ubóstwiane przeze mnie GTA: San Andreas i przejście go na 100%.