South Park: The Stick of Truth - recenzja gry

Gra mnie zainteresowała głównie dlatego, że stworzył ją Obsidian. W zasadzie, to planowałem zakupić kolekcjonerkę, ale że takowa nie jest dostępna w Polsce to zrezygnowałem (w całej Europie nie ma wersji na PC...). Ostatecznie przez brak funduszy nie zakupiłem gry wcale, ale... od czego jest Steam Family Sharing. Tak więc, w grze spędziłem już blisko 7h, moja znajomość South Parku w zasadzie się ogranicza do filmu pełnometrażowego i kilku odcinków serialu obejrzanych przy okazji, jednak nie zmienia to faktu, że z gry czerpię olbrzymi fun. Dowcipy wchodzą mi lekko i nie widziałem jeszcze nic, co by mnie zniesmaczyło (może po prostu w liceum te żarty nie robią już wrażenia? a może to defekt chodzenia przez 3 lata do gimnazjum? ), w każdym razie, uśmiech nie schodzi z moich ust. Jedyne z czym jest problem u mnie, to... QTE. Nie wiem kto je projektował, ale wykonanie niektórych za pierwszym razem jest u mnie niewykonywalne. Nauka nowych czarów czy wspomniane wcześniej minigierki są po prostu problematyczny na PC. Mimo wszystko, widać tutaj rękę Obsidianu i liczę, że nie będzie to ich ostatnia gra związana z tą marką. Sam planuję przejść grę 2 razy, przy czym drugie przejście będzie stricte pod osiągnięcia, teraz gram, żeby czerpać czysty fun.

Mega dobre nawiązania do serialu, wiadro ostrego humoru na twarz, np Kanada niszczy To co Obsidian zrobił z licencją SP, wielki szacunek właśnie taki produkt chciałem dostać i w 100% go dostałem. Widzę że gra zbiera świetne recenzje i świetne noty, nic dziwnego. Co do zarzutów jakie słyszałem, krótkość - stwierdzam że jest to minus wyciągnięty na siłę i nie istnieje z grą spędziłem około 12 - 13 godzin robiąc głównie tylko wątek główny, w dzisiejszych czasach niektóre produkcje można skończyć i w 6 - 7 godzin. Jak dla mnie długość porównywalna chociażby do Mass Effecta 3, w pełni mnie satysfakcjonuje. Druga sprawa, ponoć w kilku momentach twórcy przekroczyli granicę dobrego smaku. Nie zgadzam się, humor jest identyczny jak w serialu i wydaje mi się że niektóre odcinki były równie kontrowersyjne, osobiście nie odczuwam że jakakolwiek granica została przekroczona, dużo bardziej szkodzące rzeczy puszcza obecnie np MTV, że wspomnę tylko program o nastoletnich mamuśkach. Podsumowując, jestem zachwycony myślę że za kilka miesięcy wrócę do gry z uśmiechem na ustach i przetestuję sobie klasę Żyda. Mam nadzieję że to nie ostatnia produkcja oparta na licencji SP. No i to uczucie gdy możemy pogrzebać w szafie Cartmana czy pobiegać po mieście które widziało się milion razy w serialu.

Gra nie jest przesadnie wulgarna - nie bardziej niż serial, na którego licencji powstała. Piszesz o braku wiarygodności psychologicznej postaci... serio uważasz, że ktoś poświęcił mnóstwo czasu na stworzenie wielowarstwowych konstruktów charakterologicnych tylko mu nie wyszło? Zresztą, cóż takiego niewiarygodnego psychologicznie jest w przeklinających gnomach?

Jaki negatywny wpływ ma niby ta gra na umysły ludzi i społeczeństwo? Już widzę to społeczeństwo, które tłumnie zagrywa się w Kijek Prawdy a później masowo zaczyna przeklinać... Moim zdaniem dużo bardziej szkodliwy wpływ na społeczeństwo mają zupełnie inne wytwory, dużo szerzej dostępne - ale to nie jest miejsce na dyskusję o tym. Kijek Prawdy jest wulgarny, bo taki miał być, to taka konwencja. Trzeba mieć do niej dystans, nie traktować jak prawdy objawionej. Serial jest jednym wielkim krzywym zwierciadłem odbijającym tendencje ideologiczne w świecie, pokazuje też "co ludzie naprawdę myślą, ale są zbyt dobrze wychowani by mówić o tym głośno", nie widzę powodu dla którego w przypadku gry miałoby być inaczej.

I wreszcie... w jaki niby sposób wulgarność obniża wartość artystyczną gry? Po pierwsze nie sądzę, by twórcy mieli artystowskie zapędy - odbieram Kijek jako projekt wybitnie popularnorozrywkowy, element kultury masowej. Jasne, że można poszukać stupięćdziesięciu odwołań do uniwersalnej symboliki i nawet nie trzeba robić tego jakos bardzo na siłę etc., jednak nie - tu nie chodzi o szukanie drugiego dna - ma być prześmiewczo i rubasznie - jak w South Parku, serialu animowanym dla dorosłych, puszczanym na ogólnokrajowych kanałach telewizyjnych dla szerokiego odbiorcy.

Po drugie, nawet wytwory kultury wysokiej często są zwulgaryzowane: przestudiuj sobie, chocby pobieżnie, historię sztuki od czasów starożytnych po dzień dzisiejszy - równolegle teatr, rzeźba, malarstwo, literatura, muzyka, później film, fotografia. Cóż takiego innego jest w Kijku, czego nie było wcześniej?

Po trzecie: Każde dzieło ma swoją grupę odbiorców, w obrębie której funkcjonuje - jeśli ktoś czegoś nie rozumie, lub mu się to nie podoba nie znaczy z automatu, że dany wytwór jest zły. Bo co znaczy zły? To od odbiorcy zależy co wyczyta z dzieła. Ktoś będzie czytał dosłownie, wręcz literalnie, ktoś inny złapie metafory, jeszcze ktoś inny odnajdzie treści, których autor w ogóle nie brał pod uwagę tworząc. Proste.

Obniżanie punktacji za kilka faków nie miałoby sensu, bo ta gra nie ma wychowywać i dawać przykładu (skąd pomysł, że jakakolwiek ma to robić?). Idąc w tym kierunku dojdziemy do momentu, w którym tylko produkcje typu Journey miałyby szansę na ocenę powyżej 3