Jak zwykle końcówka roku obfitowała w liczne przewidywania i proroctwa dotyczące nadchodzących lat. Wszelacy "eksperci" zapowiadali śmierć zgniłego kapitalizmu, renesans idei socjalizmu, dominacje Azji na świecie i inne cuda niewidy, które nie zajmują umysłu przeciętnego gracza. Tymczasem nawet na serwisach branżowych wszyscy najwyraźniej zapomnieli o temacie znacznie nam bliższym, czyli przyszłości rynku gier komputerowych. Postanowiłem więc wziąć na siebie ten niechlubny obowiązek i osobiście powróżyć z fusów rozrywki multimedialnej.
Zacznę od wróżby bodajże najbardziej rozdmuchanej ze wszystkich, czyli ?rychło? nadchodzącego końca gier na PC. W nagłaśnianiu tego tematu brali wszyscy: od liderów branży (Peter Molyneux), po serwisy publikujące przerażające statystyki (więcej graczy pirackiej wersji UT3 niż oryginału). I jakkolwiek nie da się ignorować większych zysków ze sprzedaży gier na konsole niż na PC, tak też kretynizmem jest, stawianie już krzyżyka na starym, dobrym blaszaku. Zwróćcie uwagę, że nawet mimo widma recesji i potężnych zwolnień (samo EA usunęło 10% pracowników), zyski z PC są większe niż w poprzednim (2007) roku. Co więcej na komputery osobiste wciąż trafiają konwersje najważniejszych hitów z konsol (Mirror?s Edge, GTA IV, Fable 2 wkrótce). Biorąc to pod uwagę i nie zapominając, że w statystkach nie jest brana pod uwagę sprzedaż z serwisów typu steam, naprawdę nie jest źle. Wystarczy tak naprawdę tylko spojrzeć na nadchodzące tytuły (Mafia 2, Starcraft 2, Alan Wake, Knights Of The Old Republic etc.), by mieć pewność, że w najbliższym czasie na półkach sklepowych nie zabraknie tytułów godnych uwagi.
Na parę słów zasługują również sposoby walki z piractwem. Chyba każdy uczciwy gracz nieraz spotykał się już tytułem, którego zabezpieczenia broniły przed obcowaniem z grą bardziej nas, niż piratów. Mnie najbardziej zirytowała sprawa nowego GTA, które szybciej działa w wersji z internetu, bo ta nie poświęca pamięci na utrzymywanie potężnego systemu anty-pirackiego. Do tego każdy chyba słyszał o genialnych pomysłach z limitowaną liczbą kopii np. u Spore?a, czy BioShocka. Na szczęście wydawcy zdają sobie sprawę z nieudolności tych systemów i coraz więcej (Blizzard, Ubisoft, EA) zapowiada, że z nich zrezygnuje. Możemy się zatem spodziewać, że w najbliższym czasie poza paroma niechlubnymi przypadkami, nie będziemy mieli potrzeby staczania walk z uczciwie kupioną grą.
Warto jeszcze się zastanowić, w którym kierunku rozwiną się gry. Na całym świecie rozrywka multimedialna znajduje coraz większą grupę dorosłych odbiorców. W samym USA przeszło połowę graczy stanowią osoby pełnoletnie! Ma to oczywiście wpływ na rynek. Z jednej strony możemy się spodziewać liczniejszych tytułów z dojrzałą fabułą jak w GTA IV. Z drugiej jednak strony, większość studentów, czy osób pracujących nie ma tyle czasu do poświęcenia na granie co reszta, przez co królować będą tytuły krótsze i mniej wymagające. Już teraz widzimy sukces takich gier jak World of Goo i w tego typu produkcjach developerzy zapewne będą szukać zysków. Nie tylko są dość tanie w produkcji, to jeszcze będąc prostą, odstresowującą rozrywką cieszą się dużym zainteresowaniem. Potwierdzają to nie tylko ich wyniki sprzedaży, ale również niskie zyski z gier takich jak Mirror?s Edge, czy Crysis. Możemy to też dostrzec w zachodzącym uproszczeniu rozrywki nawet w grach z wyższej półki, takich jak Fable II, czy nowy Prince of Persia.
Tak też widzi mi się teraz przyszłość rynku gier komputerowych. Zapraszam do wyrażenia swoich opinii