Ta gra to typowy przykład "nadgniłego owocu". Gra zaczyna się w iście epickim stylu. Inwazja obcych, moment porywania kolejnych bohaterów przy pomocy "słupa światła" i towarzysząca temu genialna muzyka lecąca z radia (automatu z płytami?) ("Don't Fear the Reaper" zespołu Blue Öyster Cult). Spore wrażenie robią też pierwsze chwile na statku obcych. Z początku dużo frajdy dają portale, "grawitacyjne chodniki" (rozwiązania dość innowacyjne swego czasu) oraz podróże astralne głównego bohatera i proste zagadki z nimi związane. Potem zaczyna się schematyczność rozgrywki i towarzysząca jej monotonia. Dopiero ostatnie około 1,5 godziny zabawy nabiera rumieńców i gra znowu staje się "krainą mlekiem i miodem płynąca." Od strony technicznej gra jest porządnie zrobiona. Dobrze zoptymalizowana, stabilna, atrakcyjnie wyglądająca, z ciekawymi rozwiązaniami. Co tu dużo pisać, chłopaki z Human Head dobrze zrobili wybierając engine id Tech 4 (Doom 3) do tworzenia tej gry. Mimo sporego potencjału i fachu w rękach twórców, gdzieś zabrakło WIĘCEJ dobrych i ciekawych pomysłów na podtrzymanie wysokiego poziomu rozgrywki. Jak wspomniałem wcześniej ta gra to taki nadpsuty owoc, lub jak kto woli robaczywy owoc z wyjedzonym środkiem (super początek-przeciętny, nieco monotonny środek-dobra końcówka).
|